Gatunki Literackie – Sword and Sorcery
Sword and Sorcery, czyli seks masakra faszyzm i Arnold Schwarzenegger. Gatunek, który już nigdy nie będzie taki sam przez narzuconą nam poprawność polityczną. Nic dodać, nic ująć.
Korzenie
Termin Sword and Sorcery został wynaleziony na początku lat sześćdziesiątych przez Fritza Leibera. Jednak ten rodzaj gatunku przejawiał się w literaturze już kilka dekad wcześniej. Najpotężniejsze dzieło tego gatunku to słynna opowieść o Conanie barbarzyńcy autorstwa Roberta E. Howarda, która po raz pierwszy została opublikowana w magazynie Weird Tales w 1930 roku. Do tej pory Conan barbarzyńca jest uznawany za ‘matkę’ gatunku Sword and Sorcery. Sukces Conana jako ikony kultury jest niezwykły. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że jego twórca popełnił samobójstwo. Miało to miejsce po śmierci matki na około dziesięć lat przed opublikowaniem swojej pierwszej książki.
Cisza przed burzą
Po niezwykłym sukcesie Conana barbarzyńcy wielu pisarzy szybko podchwyciło ‘wzór’ i zaczęło tworzyć własne dzieła w tym klimacie. Rynek zaczęły zalewać powieści wzorowane Conanem. Zaczęto tworzyć ilustracje przedstawiające jego postać a jako że kinematografia się rozwijała, również doszło do jego ekranizacji. Normalna kolej rzeczy mamy wspaniałe dzieło, artystów, którzy tym dziełem się inspirują no i ekranizacje. Nic nie wskazywało na to, że powieść ta wywoła ogromną burzę.
Jak to się stało, że Conan barbarzyńca wywołał burzę?
Wszystko zaczęło się niepozornie od samego Roberta E. Howarda. Robert przedstawił nam postać potężnego wojownika ze starożytnej krainy Cimmerii i trochę za bardzo skupił się na wyglądzie zewnętrznym tej postaci. Conana poznajemy jako potężnego człowieka z solidną klatką piersiową, silnym ramieniem, masywną szyją i mocno umięśnionymi kończynami. Ponadto jest on silny nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, władczy i osiągający sukcesy. To tylko zwykły zarys postaci, który ma oddziaływać na wyobraźnię czytelnika. Zignorowano ten fakt do momentu aż Frank Frazetta zilustrował postać Conana dla magazynu Marvel Comics. Wtedy to, co było, oczywiste, stało się problemem, któremu nadano formę wizualną
Jaki to problem?
Conan okazał się zbyt, seksowny w negatywnym sensie. Spójrzmy na ten ‘sex’ z perspektywy dzisiejszych czasów. Drogie panie przystojny, silny mężczyzna odnoszący sukcesy no nic tylko kochać a dla tych niegrzecznych to nawet i pofantazjować hihihi. Tak odbieramy takie postacie teraz. Jednak w latach trzydziestych mentalność kobiet różniła się od dzisiejszej. Kobiety, zamiast cieszyć się tym widokiem, zaczęły drążyć i analizować.
Co takiego znalazły? Kobiety i to piękne kobiety, a to już źle. Zauważono, że kobiety w opowieściach gatunku Sword and Sorcery były, piękne i na tym kończyła się ich rola. Pełniły one rolę ‘dodatku’ a jeśli już poświecono im większą uwagę to albo trwały u boku swojego mężczyzny zepchnięte na drugi a czasem nawet trzeci plan, albo ratowały z opałów swego mężczyznę o czym szybko się zapominało. Wywołało to wielkie oburzenie wśród kobiet. Żebyśmy, jednak nie wyszły na te upierdliwe zołzy, co to ciągle narzekają dla równowagi kilka słów o narzekaniu mężczyzn…
Wzór do naśladowania
Z biegiem lat kiedy kobiety się ‘uspokoiły’ zaczęły dostrzegać w Conanie to co kobiety widzą teraz. Czyli po prostu kolokwialnie mówiąc, ciacho do schrupania. Wszystko za zasługą Arnolda Schwarzeneggera, który odegrał rolę Conana barbarzyńcy w ekranizacji powieści. Nie spodobało się to mężczyzną. Arnold szybko zawrócił w głowach kobiet, które uznały go za wzór męskości i pożądania. Okazało się to ogromnym wyzwaniem dla mężczyzn, którzy, chociaż niezadowoleni z tego, że muszą się bardziej postarać robili wszystko aby, spełnić kryteria nowego kanonu piękna. Miało to ogromny wpływ na dalszy rozwój społeczeństwa. Conan przypominał o sobie co kilka lat, a nawet i zapoczątkował niebezpieczny trend na sterydy, ale o tym w innym wpisie.
Jak grzyby, po deszczu
Kiedy pod koniec 1960 roku seria książek o Conanie podgrzała rynek filmy i książki w gatunku Sword and Sorcery zaczęły mnożyć się jak grzyby, po deszczu. Niestety jednak w najgorszym znaczeniu tego zdania. Filmy takie jak Bert Gordon’s The Magic Sword (1962) czy nawet wszystkie kontynuacje Conana udowodniły, że gatunek Sword and Sorcery kompletnie nie nadaje się do tworzenia adaptacji kinowych. Każdy kolejny film o Conanie jak np. Conan the Destroyer and Red Sonja został pozbawiony jakiejkolwiek fantazji i marginalności.
Do tej haniebnej listy można dodać: The Sword and the Sorcer (1982). Krull (1983) oraz Ator: The Fighting Eagle (1983) który był pierwszą częścią serii Quest for the Mighty Sword (1989) obejmującą między innymi Wizard of the Last Kingdom (1985) którego sequelem był Wizard of the Lost Kingdom II (1989) oraz The Barbarians (1987). The Warrior and the Sorceress (1984), wyreżyserowany przez Johna Brodericka, z Davidem Carradine’em w roli głównej, był wersją japońskiego klasyka Yojimbo. Przeniesiona na Zachód jako Fisful of Dollars. Deathstalker (1984) był przygnębiająco poważny, ale jego żartobliwe sequele, Deathstalker II: Duel of the Titans (1987) i Deathstalker III: The Warriors from Hell (1988), uchroniły ich od całkowitej banalności. Element eksploracji Czerwonej Sonji został dalej ekstrapolowany w Barbarian Queen (1985) i Amazons (1986). Quest of the Delta Knights (1993) przedstawia wyprawę w poszukiwaniu zaginionego skarbu Archimedesa.
🌿 Jeśli to, co tworzę, porusza Twoje serce i myśli, możesz pomóc mi robić to dalej – regularnie, z pasją i oddaniem.
Wesprzyj moje Studium Śródziemia na Patronite:
Dziękuję, że jesteś częścią tej drogi. ✨
Anna Eldameldor Mokos- Strażniczka światła Ëarendila