Dlaczego nie występuję publicznie — i co to mówi o moim autorytecie w świecie Tolkiena
Wczoraj z wielkim żalem musiałam odmówić zaproszenie na kolejne wydarzenie. Zawsze mnie to zasmuca bo bardzo chciałabym być przy was i wiem, że wielu z was chciałoby, mnie poznać nie jako kobietę zza ekranu, ale osobę fizyczną. Wczoraj swój żal który się we mnie zbiera z każdym kolejnym odmówionym zaproszeniem spisałam na papier i mogę wam jedynie powiedzieć, że…
Nie zobaczysz mnie na scenie.
Nie usłyszysz mnie na konwencie.
Nie zrobię panelu dyskusyjnego na żywo.
Nie dlatego, że nie mam nic do powiedzenia.
Ale dlatego, że moja obecność nie potrzebuje formy by, była prawdziwa.
Jestem kobietą, samotną matką, badaczką, autorką, osobą mieszkającą za granicą — z dala od akademickich katedr i centrów kultury.
Tworzę w rytmie mojego życia: w przerwach między obowiązkami, w nocnych godzinach, przy kuchennym stole, gdy mój syn śpi.
Wiem, że nie mogę być wszędzie fizycznie.
Ale mogę być w czyimś sercu, w czyjejś myśli, w czyimś cichym „rozumiem cię” po przeczytaniu moich słów.
I to jest obecność, którą wybieram.
W dziedzinie tolkienologii są głosy silniejsze, bardziej rozpoznawalne, lepiej umocowane.
Są też schematy — często ideowe — które wymagają, patrzeć na Tolkiena przez jeden dominujący pryzmat.
Ja nie jestem częścią tego układu.
Nie narzucam jednej narracji.
Nie cytuję Tolkiena dla potwierdzenia doktryn.
Ja słucham go — i pozwalam mówić różnym jego aspektom.
Za to zapłaciłam cenę.
Byłam publicznie krytykowana. Odrzucana. Nazwana „zagrożeniem”.
Ale wiesz co?
Nie żałuję.
Bo dzięki temu wiem, że moje spojrzenie jest potrzebne.
Nie dla wszystkich — ale dla tych, którzy szukają głębiej.
Nie potrzebuję sceny by, mówić.
Nie potrzebuję mikrofonu by, być słyszana.
Mój głos rozchodzi się szeptem między stronami, artykułami, miesięcznikiem, który tworzę, i refleksjami, które dzielę z czytelnikami.
Nie jestem widzialna w tradycyjnym sensie.
Ale jestem obecna.
Bo są tacy, którzy mówią:
„Twoje słowa przypomniały mi, że nie jestem sam.”
„Nigdy wcześniej nie patrzyłem na Tolkiena w ten sposób.”
„Dziękuję, że odważyłaś się pokazać prawdziwą twarz Tolkiena a nie propagandową wersję”
I dla nich jestem.
W pełni.
Są różne rodzaje przywództwa.
Jedni idą z przodu z pochodnią.
Inni idą obok – w milczeniu, z sercem otwartym niczym Samwise
Ja wybieram to drugie.
Nie muszę być „medialna” żeby, być przewodniczką po Śródziemiu duszy.
Nie muszę stawać na scenie żeby, nieść światło.
Jeśli pytasz, dlaczego mnie nie ma — odpowiedź brzmi: jestem.
W słowie.
W oddechu.
W Twojej refleksji po lekturze.
I to mi wystarcza.
🌿 Jeśli to, co tworzę, porusza Twoje serce i myśli, możesz pomóc mi robić to dalej – regularnie, z pasją i oddaniem.
Wesprzyj moje Studium Śródziemia na Patronite:
Dziękuję, że jesteś częścią tej drogi. ✨
Anna Eldameldor Mokos- Strażniczka światła Ëarendila