Tolkien Society

Hejt, złe doświadczenia i wizja Middle-Earth Geek

Dzisiejszy wpis będzie czymś w rodzaju kartki z pamiętnika. Dzisiaj opowiem wam, jak wyobrażałam sobie świat miłośników twórczości J.R.R. Tolkiena i jak ostatecznie to wyobrażenie zostało zburzone. Dowiecie się również, dlaczego zdecydowałam się założyć Middle-Earth Geek, jaka była moja wizja no i dla fanów plotek opowiem wam trochę o mojej dramie z Panem X.

Moje wyobrażenie

Na samym początku poznawania tego świata myślałam sobie wow nas wszystkich łączy miłość do Tolkiena. Jakie to piękne jesteśmy jak rodzina. Bardzo się cieszyłam, poznając stopniowo większość członków tej społeczności. W przekonaniu o tej wspaniałej rodzinie żyłam chyba z rok a może nawet dłużej. Jako że wierze w ludzi na wiele rzeczy przymykałam oko. No i oczywiście jako 'lajk’ też nie czułam się wystarczająco pewna siebie, żeby, jakoś 'dawać znać o sobie’. Raczej trzymałam się z boku i obserwowałam. Po jakimś czasie moje wyobrażenie o tej wspaniałej rodzinie miłośników J.R.R. Tolkiena zaczynało obumierać.

Zbaczając na chwilę z tematu

Tutaj zabawna anegdota, która nadal mnie bawi, a wam może pokaże obraz mojej nieśmiałości…

Kiedy podczas pandemii Poznańskie Towarzystwo Miłośników Tolkiena – „Drużyna Pyrlandii” zaczęło organizować spotkania online, miesiące zajęło mi odezwanie się. Zdecydowałam się wziąć w nich udział, zalogowałam się na spotkanie (były organizowane co tydzień) i przez około miesiąc słuchałam. Po kolejnych kilku tygodniach zdecydowałam się napisać coś na czacie. Po kolejnych kilku tygodniach powiedziałam coś przez mikrofon, a po kolejnych trzech włączyłam kamerkę. Taka ze mnie nieśmiała dziewczyna hahaha. No, ale wracając do tematu…

Wady fandomu, jakie zauważyłam

Twórczość J.R.R. Tolkiena porusza wiele wątków zarówno naukowych, jak i duchowych, które można odnieść do problemów dzisiejszego świata. Rezultatem tego jest fakt, że ta wspaniała rodzina, mimo że łączy nas miłość do J.R.R. Tolkiena to jednak dzielimy się na obozy (na tę chwilę nie przychodzi mi do głowy żadne inne określenie).

Wraz z tym, jak moje zaangażowanie rosło, zaczęłam coraz bardziej te podziały dostrzegać. Podziały brzmi groźnie, wiem. Czasem te podziały są nieszkodliwe wręcz banalne. Coś na zasadzie podziały miłośników i przeciwników serialu Amazona. Niestety jednak zdarzają się, podziały dotyczące polityki, LGBT, religii, ruchu cancel culture i przeróżnych innych tematów. Z czasem dostrzegłam, że te podziały bywają naprawdę groźne i doprowadzają do nienawiści.

Nienawiść wiem, też brzmi groźnie, ale chodzi mi o to, że w świecie miłośników (tych, którzy się udzielają) trudno być 'neutralnym’. Masz trzy opcje albo stajesz po jednej, albo drugiej stronie oczywiście masz możliwość pozostania, neutralnym, ale wtedy niczym Bilbo po założeniu pierścienia jesteś niezauważalny i ignorowany a ja mam w sobie coś z Thranduilla i bycie ignorowanym nie leży w mojej naturze.

Moje doświadczenia z fandomem były trudne szczególnie dlatego, że mieszkam w Wielkiej Brytanii. Tutaj podejście jest zupełnie inne w stosunku do takich tematów i człowiek jest bardziej otwarty. Najtrudniej jest, jak zmienisz zdanie. Człowiek uczy się całe życie, poglądy się zmieniają. Gdy staniesz po jednej stronie, a później zmienisz zdanie hejt w stylu 'hipokrytka’ jest trudny przynajmniej dla kogoś wrażliwego jak np. Ja.

To jest poje****

Tak właśnie sobie pomyślałam 'to jest poje****’. Patrząc na to jak fani Tolkiena kłócą się na forach przerzucając twórczość J.R.R. Tolkiena na 'modne’ tematy polityczne i społeczne typu aborcja, LGBT itp. Pomyślałam sobie jeszcze raz 'to jest poje****’. Obudziła się we mnie żyłka Tooków i w letni wieczór stwierdziłam a dupa, założę swoją własną stronę bez tego całego pitu, pitu o prawej i lewej stronie, wierze i nie wierzę. No i zrobiłam, to kliknęłam enter, wykupując hosting, jednocześnie wydając swoje ostatnie £50.

Pierwsze polubienia, hejt i brak profesjonalizmu

Mówi się, że polubienia nie mają znaczenia, bo robi się to z miłości do Tolkiena. Oczywiście, ale jeśli masz jakiś pomysł i chcesz coś przekazać to właśnie polubienia i subskrypcje są odzwierciedleniem tego czy to, co robisz, dociera do kogoś czy nie. Każdy lajk był dla mnie dowodem na to, że to, co robię, ma sens, ale wraz z lajkami pojawił się hejt.

Hejt był dla mnie wyjątkowo trudny. Zarzucono mi brak profesjonalizmu (sorry, ale czego się spodziewaliście po miesiącu prowadzenia swojej pierwszej strony?). Jestem w stanie zrozumieć 'hejt’ dotyczący, strony technicznej, ale teksty w stylu…

Pod przykrywką Tolkiena pokazujesz cycki

Sorry nie chce z siebie robić jakiejś Kim Kardashian, ale mam w sobie więcej z cycatej Hobbitki niż płaskiej elfki i cycki trudno mi ukryć nawet pod golfem.

Jesteś wyjątkowo wulgarna

No tak, bo jak wrzucisz jakiś wulgarny żarcik tolkienując to przecież żaden z ciebie profesjonalista. Tolkien był profesorem w życiu by, nie uznał czegoś takiego. Taaa jasne, bo profesor to już nie może zaśmiać się, z niczego co nie brzmi naukowo.

Naucz się pisać, zanim zaczniesz pisać

To akurat jest uzasadniony komentarz, ale jednak trochę zabolał pewnie dlatego, że ma sens. Tak popełniam w uj dużo błędów z ortografią sobie radze, ale interpunkcja to już u mnie dupa. Na swoje usprawiedliwienie (wiem, że to najbardziej debilne, jakie mogłam wymyślić) to fakt, że ja naprawdę od lat bardzo mało pisałam po polsku (Polsku?). College, uniwersytet i zwykła codzienność wymagała ode mnie angielskiego i po tylu latach w UK czasem czuje jakby, to angielski był moim pierwszym językiem. Brak polskich znajomych wcale mi nie pomagał. Serio czasem mam wrażenie, że do UK przylatuje największa patologia z Polski, z którą nie warto utrzymywać kontaktu.

Rozpoznawalność i drama

Moja malutka rozpoznawalność tylko pogorszyła sytuacje. Normalna kolej rzeczy im bardziej cię rozpoznają, tym więcej o tobie gadają (nie zawsze pozytywnie). Jak już zaczęłam być troszkę rozpoznawalna, zainteresował się mną Pan X, czyli największy reprezentant Tolkienistyki i jednocześnie taki nasz Tolkienowski celebryta (kto wie, o kim mowa nie zaprzeczy, że ten Pan lubi atencje). Początkowo między nami było, ok wręcz mi imponował, a jak przysłał mi kartkę na święta, to prawie się posikałam ze szczęścia. Jednak z czasem jak nasza znajomość się rozwijała, zaczynaliśmy się spierać o wiele rzeczy. Irytowało mnie jego 'zamknięte’ prawicowo katolickie podejście do twórczości Tolkiena zupełnie jakby, była tylko jedna jedyna prawda i nic więcej. Myślałam sobie kurcze jakiś poj***** typ jak może z góry takie rzeczy zakładać, przecież są rzeczy, które tylko Tolkien wie, nie można jego domysłów traktować jakby, były to 'słowa Tolkiena’. Teraz nie wiem, czy to on sam mnie wkurzał, czy ta armia tak samo myślących ograniczonych jego zwolenników. Nasza drama nigdy nie wyglądała jak dramy youtuberów, była bardziej prywatna. Ostatecznie się skończyło na tym, że ja go nazwałam zgorzkniałym, prawicowym katolem a on mnie typową prostacką imigrantką (jakoś tak nie pamiętam dobrze). Dalej uważam, że to wielki człowiek, który wiele zrobił dla fandomu, po prostu zmierzamy w tym samym kierunku, ale jednak inną drogą.

Moja wizja

Zakładając Middle-Earth Geek chciałam założyć stronę, w której nie będzie tego wszystkiego, tego całego podziału i nienawiści. Middle-Earth Geek miało nie poruszać tematów z Google trends tylko dlatego, że są modne i najbardziej klikalne. Miało to być miejsce dla Middle-Earth Geeków i działać na zasadzie OK. Ok, czyli cokolwiek powiesz, jest ok, a nie w stylu 'Sam i Frodo byli gejami’ no to wyp******** z naszej społeczności. Serio myślisz, że byli gejami? Ok. Myślisz, że elfy w serialu Amazona były słusznie czarne? Ok. Tolkien by, nie poparł zmiany płci? Ok. Wszystko, co pisze Tolkien, jest wyrazem miłości do Boga? Ok. Upublicznianie memów jest nieprofesjonalne i psuje wizerunek eksperta? Ok.

Co dalej?

Co dalej z Middle-Earth Geek? Nic. Middle-Earth Geek zawsze takie będzie katolickie, ateistyczne, śmieszne, poważne, prawicowe, lewicowe, mądre, prostackie, grzeczne i wulgarne. Bo Tolkien był potężnym człowiekiem i jestem w 100% przekonana, że jego inteligencja pozwoliłaby, nam usiąść przy herbatce, zapalić fajkowe ziele i porozmawiać o tym, że Caroline Derpienski chce sobie doczepić penis*. Wydaje mi się, że Tolkien był zbyt mądry na to, żeby, być zaszufladkowanym tylko do jednej wizji. To, że był katolikiem, nie znaczy, że nie mógł pisać o niczym innym, co katolickie nie jest. To, że był mądry, nie znaczy, że nie mógł napisać czegoś, co było głupie. Tak więc obojętnie co sobie teraz myślisz, jest OK i nadal należysz do rodziny Middle-Earth Geeków!

Cel

Czy udało mi się osiągnąć cel? Dumnie mogę powiedzieć, że TAK. Wiem 2.8k to nic w porównaniu do tego co ma Elendilion — Tolkienowski Serwis Informacyjny (9.1k) czy Tolkien Society (89k). Jednak mam wspaniałych czytelników, którzy przestali zwracać uwagę na moje cycki i nie widzą czegoś w stylu, chcesz się wybić, pokazując cycki (a nie oszukujmy się, jakbym chciała, wybić się pokazując cycki, mogłabym zrobić to na insta i to by, było dużo łatwiejsze, tym bardziej że mam co fotografować), zaczęli doceniać moją otwartość, zamiast krytykować mnie, bo nie zajęłam jakiegoś konkretnego stanowiska.

Często do mnie piszecie, chwalicie się nowymi tatuażami, krytykujecie (nie publicznie i do tego mam ogromny szacunek), pytacie o zdanie, czy zwyczajnie pytacie 'co tam elfko?’. Kocham to i dzięki wam mam motywacje do prowadzenia strony. Naprawdę uszczęśliwiacie mnie dlatego jeszcze raz cycacie wam powiem…

Tolkien Society

Namarie!

Tolkien Society

Tolkien Society
Tolkien Society
Photo by: Wesley Tingey 

Middle-Earth

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »